Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z Jakubem Martuzalskim, perkusistą zespołu RusT

Kamil Bachorz
Wywiad z Jakubem Martuzalskim, perkusistą zespołu RusT
Wywiad z Jakubem Martuzalskim, perkusistą zespołu RusT Marcin Jarecki
- Chłopaki zorganizowali przesłuchanie, na które się stawiłem i udało mi się do nich dołączyć - mówi Jakub Martuzalski, perkusista zespołu RusT. Wywiad przeprowadził Kamil Bachorz.

Jesteś perkusistą zespołu RusT. Jak się stało, że grasz w tym zespole?
We wrześniu tego roku zadzwonił do mnie Simon Szymkowiak, gitarzysta Rust-ów, ze smutną informacją, że z zespołu odszedł dotychczasowy perkusista, Łukasz Czechyra. „Czesiu” miał akurat trudną sytuację życiową i musiał pożegnać się z zespołem. Z Simonem kumplowaliśmy się już od dłuższego czasu i nasze upodobania muzyczne oraz podobny gust w doborze napojów gazowanych sprowadzały się do jednego punktu (śmiech). Jakoś tak się złożyło, że chłopaki zorganizowali przesłuchanie, na które się stawiłem i udało mi się do nich dołączyć.

Wcześniej byłeś perkusistą zespołu Acapulco. Duża zmiana nastąpiła w Twoim życiu gdy zostałeś członkiem zespołu RusT?
Acapulco jest zespołem, który nadal istnieje i ma się dobrze. Co prawda rzadko koncertujemy, ale jeśli się już nadarzy taka okazja, to zwykle jest ona wyjątkowa. Wiesz, jak Zeppelini na „Celebration Day” (śmiech). Nie wiem czy nastąpiła jakaś zmiana w moim życiu. Po prostu zaczął się nowy etap, jakim jest koncertowanie z Rustami i plany związane z dalszą działalnością zespołu, jak promocja płyty, która ukaże się na początku 2014 roku. To są na ten moment priorytety, a o dalszych kwestiach na razie nie myślę. Na początku roku wyjdzie także epka mojego macierzystego zespołu Burbon. Jak widzisz, mam pełne ręce roboty.

Wywiad z Jakubem Martuzalskim, perkusistą zespołu RusT

Jak ocenisz swoją grę w zespole RusT?
Myślę, że muszę poprawić drybling i stałe fragmenty gry (śmiech). A tak na poważnie to trudno rozpatrywać coś takiego, jak muzyka w kategoriach sportowych. Myślę, że najlepszą weryfikacją zespołu są koncerty. RusT to band grający żywiołowy i szczery rock`n`roll, i to słuchacze mogą ocenić czy muzyka grana przez nas jest prosto od serca czy jest czystym wyrachowaniem.

CZYTAJ DALEJ WYWIAD Z JAKUBEM MARTUZALSKIM Z ZESPOŁU RUST -->

Jak możesz opisać swój pierwszy występ w zespole RusT?
Przypadła mi bardzo trudna rola, jaką jest zastąpienie Łukasza Czechyry - człowieka, który był w RusTach cztery lata i szczerze mówiąc, nigdy nie wyobrażałem sobie tego zespołu bez niego. Znam się z chłopakami już kilka lat, zawsze im kibicowałem w tym co robią. Był to dla mnie zespół kompletny. Niestety rzeczywistość w tym kraju nie głaszcze nas po główce i w tym momencie Łukasz musiał podjąć trudną decyzję. Akurat zbiegło się to z propozycją zagrania koncertu w Hard Rock Cafe w Warszawie. Panowie szybko podjęli decyzję, że dołączam do zespołu, a ja szybko, czyli w dwa tygodnie, musiałem opanować materiał na koncert. Repertuar Rustów nie jest prosty- masę niuansów do zapamiętania, do tego jeszcze basista Paweł Malinowski, który kolokwialnie mówiąc „cisnął” mi na próbach, że to gram źle, tamto gram źle. Nie było łatwo (śmiech). Takie sytuacje mnie nie dołują, lecz motywują, więc nie czułem większego stresu przed graniem. Podczas koncertu nastąpiła dla mnie sytuacja pechowa, ponieważ pękł mi naciąg od werbla i pierwsze dwa utwory zagrałem praktycznie na wszystkim tylko nie na werblu (śmiech). Później nastąpiła szybka zmiana instrumentu i dalej już szło wszystko idealnie. Świetna atmosfera, dużo ludzi i drogie jedzenie w Hard Rocku (śmiech)

Jak wyglądają przygotowania do koncertu w zespole RusT?
Ciężka praca nad dopieszczeniem każdego elementu show wymaga częstych i długich prób- tak jest i u nas. Wiadomo, sprawy związane z promocją koncertu w internecie, przygotowanie epek do rozdania, spakowanie sprzętu do busa, rozpakowanie, soundcheck, koncert. Co ważne, po koncercie zazwyczaj zostajemy w klubie i rozmawiamy z ludźmi. Jeśli spojrzysz sobie na światowe kapele typu Pearl Jam albo Bon Jovi, to wiesz, że tajemnicą ich sukcesu jest bezpośredni kontakt z fanami. Staramy się czerpać z dobrych wzorców.

Gra w zespole RusT mocno różni się od gry w zespole Acapulco?
To są dwie różne bajki. Acapulco jest bardziej projektem, niż regularnie grającym zespołem. Bardzo dużo zawdzięczam chłopakom, przede wszystkim mojemu tacie, basiście Acapulco, który zawsze bardzo mnie wspierał w realizacji moich marzeń. Bez takiego wsparcia nie byłbym tu gdzie obecnie jestem.

Gdzie można obecnie usłyszeć Jakuba Martuzalskiego?
Obecnie pomału przygotowuję się do świąt Bożego Narodzenia, które jak co roku spędzę w moim ukochanym Jarocinie. Ostatnim koncertem, jaki zagrałem w tym roku był występ z Rust w Zielonej Górze, jako support Luxtorpedy. Dwa dni później nagrywałem wraz z Burbonem teledysk w poznańskim Starym ZOO. Sesję zdjęciową można zobaczyć na fanpage`u Burbona na facebooku- wyszło naprawdę dziko (śmiech). W Nowym Roku można usłyszeć Rust z moją skromną osobą w Warszawie, gdzie zagramy coś w rodzaju rock opery. Natomiast z Burbonem, tak jak już wspomniałem, planowany jest koncert promocyjny nowej epki i teledysku

W wieku 15 lat debiutowałeś na Jarocin Festiwalu. Opisz jak to wyglądało?
Bardzo szybko zostałem wrzucony na głęboką wodę. Kończyłem wówczas szkołę muzyczną w klasie fortepianu i byłem na pierwszym roku w klasie perkusji. Dzień przed występem na Dużej Scenie miałem egzamin dyplomowy z fortepianu, na który biegłem wprost z Amfiteatru, gdzie odbywał się konkurs w ramach Małej Sceny. Pamiętam moją panią profesor, która była zniesmaczona moim obuwiem, a mianowicie brudnymi glanami (śmiech) Na górze garnitur, a na dole trepy. Niezły miks. Pamiętam, że w drugim dniu strasznie padało i dopiero pod wieczór się jakoś uspokoiło. Pamiętny koncert Dezertera, po którym trzeba było wymieniać barierki. My mieliśmy grać po Dezerterze, ale organizatorzy bali się, że kolejna punkowa kapela rozniesie resztę barierek w pył, więc wpuszczono reggae`owy Bakszysz. Graliśmy z Acapulco, kiedy już zmierzchało, bardzo fajny klimat się zrobił. Ludzie przed naszym koncertem szli na piwo, bo kto tam pamięta Acapulco, ale jak zaczęliśmy grać, to bardzo szybko wrócili pod scenę (śmiech). Pamiętam, że było 10 tysięcy ludzi, a to był, jakby nie patrzeć mój drugi, albo trzeci koncert w życiu. Jest to dla mnie bardzo ważne wydarzenie i noszę je głęboko w sercu, ponieważ zaważyło o mojej drodze życiowej.

Jak ocenisz ubiegłoroczny festiwal w Jarocinie?
Na festiwalu najbardziej interesuje mnie Mała Scena. W tym roku poza jarocińskim Final Charge nic mnie z krzesła nie ruszyło. Na Dużej Scenie najbardziej czekałem na występy Soulfly i Marky Ramone`s Blitzkrieg i się nie zawiodłem. Poza tym uczestniczyłem w różnych imprezach okołofestiwalowych, które mają w sobie zawsze fajny klimat- taki jarociński.

Kogo byś chciał zobaczyć na festiwalu w tym roku?
Lista życzeń jest długa, więc może odpuszczę sobie jakąkolwiek wyliczankę. Inaczej- chciałbym zobaczyć taki zespół na Małej Scenie, że będę zbierał szczękę z podłogi. Tego sobie i Państwu życzę (śmiech).

Rozmawiał:
Kamil Bachorz

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jarocin.naszemiasto.pl Nasze Miasto