Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ZIEMIA KALISKA - Pora rodzinnych spotkań

Bożena Szal-Truszkowska
Igor Michalski ze swoją mamą Sabiną Mielczarek-Taborską - również aktorką
Igor Michalski ze swoją mamą Sabiną Mielczarek-Taborską - również aktorką fot.archiwum
Zanim Igor Michalski spotka się ze swą rodziną na wigilijnej kolacji, najpierw złoży życzenia pracownikom Teatru Wojciecha Bogusławskiego. Potem także rozmaitym przyjaciołom, sympatykom, mecenasom i sojusznikom kaliskiej sceny, którym też sporo zawdzięcza. Później pewnie sprawdzi, czy winda jest naprawiona i jeszcze załatwi parę innych tego typu drobiazgów. No i wreszcie spokojnie będzie mógł wyjechać do Gdańska.

Na wybrzeżu czeka żona, aktorka Dorota Kolak, od lat związana z gdańskim Teatrem Wybrzeże. Kto jeszcze zasiądzie z nimi przy świątecznym stole, tego nigdy do końca nie wiadomo. Dorota i Igor tworzą bowiem parę, jakich nie ma zbyt wiele w tym środowisku. Od blisko 30 lat żyją razem – w zgodzie, harmonii i miłości – jak Pan Bóg przykazał. Owszem czasem się trochę pokłócą, ale niegroźnie i na krótko. Toteż plotkarskie tabloidy nie mają z nich żadnego pożytku. Ale za to przyjaciele chętnie ich odwiedzają, bo dobrze jest czasem zanurzyć się w takiej ciepłej, rodzinnej atmosferze. Jeśli nie w samą wigilię, to w inny świąteczny dzień – choćby na godzinkę...

Ów gościnny dom to trzypokojowe mieszkanie w bloku na osiedlu Gdańsk-Chełm, gdzie zamieszkali w 1991 roku. Osiedle jest stosunkowo młode, ale już mocno zżyte. Można więc spokojnie np. klucze od domu zostawić w pobliskim warzywniaku, czy też poprosić panie ze sklepu, aby przygotowały na wigilię karpia już wypatroszonego i oczyszczonego z łusek. Dom stoi naprzeciwko kościoła, w pobliżu centrum handlowego. Całe mieszkanie to zaledwie 64 metry kwadratowe. Można tu jednak bez kłopotów rozstawić wielki, 5-metrowy stół i jeszcze zostanie dość miejsca na choinkę, pianino, a nawet stary kredens galicyjski, w którym stoją piękne kryształowe kieliszki. (Prezenty od cioci z Krakowa.) Przy tym stole odbywają się najważniejsze rodzinne spotkania i długie nocne rozmowy.

Na święta przyjedzie na pewno Kasia – córka, od niedawna aktorka Teatru Współczesnego we Wrocławiu. Będzie oczywiście mama pana Igora, Sabina Mielczarek-Taborska aktorka, która przez ponad 50 lat grywała w różnych teatrach (m.in. Szczecinie, Łodzi, Jeleniej Górze), a dziś mieszka w tym samym bloku co „dzieci”. Przyjdzie też tata, wiecznie młody Stanisław Michalski wraz z żoną, Kamilą. Wieloletni aktor i dyrektor Teatru Wybrzeże w Gdańsku to człowiek, dzięki któremu rodzina jest duża i barwna, choć w koligacjach można się trochę pogubić.

Za to ze strony pani Doroty sytuacja jest jasna i klarowna. Jej rodzice Alina i Jerzy Kolakowie to wzorowe małżeństwo z blisko 50-letnim stażem, także mocno teatralne. Pani Alina, absolwentka AWF, zajmowała się m.in. tańcem i choreografią. Pan Jerzy przez wiele lat był kierownikiem technicznym Teatru Starego w Krakowie – i to w najlepszych czasach za dyrekcji Konrada Swinarskiego. (A z kolei jego ojciec był teatralnym krawcem w Nowej Hucie u Józefa Szajny.) Druga, młodsza córka Kolaków, Beata jest aktorką Teatru Nowego w Łodzi. Ona też lubi zaglądać do Gdańska.

Do grona stałych gości świątecznych należą także starsi i samotni przyjaciele, którzy nie mają już bliskich rodzin, jak Lucyna Legut (niegdyś wzięta artystka) wraz z siostrą Ludmiłą czy Boguś Jerke, aktor którego głosu słuchaliśmy przez lata na falach Radia Wolna Europa.

Jak w każdym domu, święta zaczynają się od przygotowań. Pani Dorota sama pieczołowicie zdobi ów rodzinny wielki stół, ale w kuchni pozwala sobie pomagać, bo każdy ma tu swoją specjalność. Pan Igor może wykazać się inwencją przy komponowaniu bigosu, pilnując ,aby równowaga kapusty i pozostałych składników nie została zachwiana. A jego mama znakomicie przyrządza karpia i śledzie. Ale wszystkie świąteczne specjały przebija krakowski przysmak, dzieło gospodyni, pierogi nadziewane ziemniakami z cebulką na ostro. Podobno można je jeść przez całe święta! Na wigilię oczywiście muszą być także dwie zupy, grzybowa i żurek. A pełen zestaw menu nie może być mniejszy niż 12 potraw.

– Lubię atmosferę kuchennych przygotowań, bo wtedy już czuje się święta – mówi Igor Michalski. – Ale najważniejsze są dla mnie te rodzinne spotkania, które w wigilie przeciągają się u nas do godziny 2-3 w nocy. Te rozmowy i wspomnienia z dawnych czasów, zazwyczaj z lat młodości mojej mamy i ojca. A więc także o teatrze, bo nie da się uniknąć tego tematu. I o tych, którzy odeszli już na zawsze, ale przecież nadal żyją choćby w teatralnej anegdocie. W ten wieczór chyba w każdym z nas odżywa też pamięć prawdziwego dzieciństwa. Powraca klimat tamtych świąt, które raz w roku przynosiły nam zapach pomarańczy i pasty do podłogi. Powraca echo tamtej dziecięcej radości...

Być może, na fali owych wspomnień powróci też Kalisz z 1980 r., kiedy to Igor i Dorota po raz pierwszy zjechali nad Prosnę. Byli wówczas świeżo upieczonymi absolwentami szkół teatralnych w Łodzi i Krakowie, i jeszcze świeższym małżeństwem. Poznali się wprawdzie dwa lata wcześniej na Festiwalu Kultury Harcerskiej w Kielcach, ale dopiero w Kaliszu znaleźli swój pierwszy wspólny dom – maleńkie mieszkanko na poddaszu w Domu Aktora. Tutaj wreszcie poczuli się dorośli i niezależni. Tu spędzili swoje pierwsze wspólne święta, na które zaprosili rodziców. I tutaj tak naprawdę rozpoczęła się ich przygoda z teatrem, w tym czasie dość ostro zaangażowanym w polityczne dysputy. Młody zespół pod dyrekcją Romy Próchnickiej przygotował wówczas kilka ciekawych spektakli („Wesele” Wyspiańskiego, „Proces” wg. Kawki, „Osmędeusze i Kabaret Kici Koci” Białoszewskiego) i rozsypał się po wprowadzeniu stanu wojennego.

Wkrótce potem otworzył się gdański rozdział życia tych dwojga zdolnych i ambitnych aktorów, którzy dziś mają już na swym koncie spore sukcesy zawodowe. Dorota Kolak zagrała około stu głównych ról nie tylko w teatrze, także w filmach i serialach, zebrała sporo nagród (ostatnio Grand Prix 49 KST), a ponadto zrobiła doktorat, łącząc sztukę aktorską z pracą pedagogiczną w Akademii Muzycznej w Gdańsku. Igor Michalski swą bogatą karierę aktorską zwieńczył jak na razie funkcją dyrektora teatru w Kaliszu. Ale oboje nie czują się jeszcze spełnieni i mają dalsze, wcale nie mniej ambitne, plany zawodowe. Jaka jest ich recepta na rodzinne szczęście?

– Trzeba znaleźć fajnego człowieka – mówi pan Igor – umieć cieszyć się jego sukcesami, rozumieć go i wspierać. Trzeba myśleć o sobie nawzajem. No i jeszcze mieć określony cel w życiu, jak rodzina czy teatr. I wspólnie go budować... A pani Dorota, do której miała należeć ostatnia kwestia w tej odsłonie, chyba w pełni zgadza się swym małżonkiem, bo nie dodała ani słowa. To po prostu idealna żona.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jarocin.naszemiasto.pl Nasze Miasto